Arborek - Raja Ampat

Azja Indonezja Papua Zachodnia Raja Ampat Arborek sie 15, 2023

Lokalna wyspa Arborek

Naszym drugim przystankiem jest lokalna wyspa Arborek. Oddalona zaledwie 1 h drogi łodzią od wyspy Gam i 1,5 h od portu w Waisai. Wyspa ta jest bardzo popularna wśród nurków, można zorganizować na niej wiele atrakcyjnych spotów nurkowych.

Arborek jest małą, ale niezwykle gościnną wyspą. Miejscowi są chętni na rozmowę, wspólną grę w piłkę, a nawet oprowadzenie po wyspie. Język angielski nie jest tutaj tak obcy, jak na pozostałych wyspach Raja Ampat. Wszędzie słychać i widać życie. Dzieci biegają radośnie i zaczepiają, żeby przybić piątkę. Czuć aromaty przyrządzanych potraw i palonego drewna, oraz można poznać ludzi pełnych pasji, którzy przybyli z różnych zakątków świata.

Na wyspie znajduje się szkoła, kościół, boisko do gry i kilka dość dobrze zaopatrzonych sklepów. Co jest hitem, w końcu można kupić zimne piwko! Prąd na tej wyspie dostarczany jest 24 godziny na dobę, a w tym regionie rzekłabym, że to luksus. Arborek jest świetnym miejscem, w którym możecie poznać ludzi, kulturę i dobrym przystankiem, jeżeli macie ochotę na odrobinę wygód, jakim jest elektryczność, zasięg czy zimne piwo.

Drewniane chatki

Jest tutaj wiele drewnianych domków, gdzie spokojnie nawet bez wcześniejszej rezerwacji znajdziecie nocleg. Podczas naszych odwiedzin budowały się jeszcze trzy kolejne homestay. Zdecydowanie rozrasta się turystyka na wyspie. Coraz więcej ludzi staje się otwartych na ten kierunek. Czy to dobrze, nie wiem, mam nadzieję, że na Raja Ampat uda się zachować naturalny i nieskalany charakter wysp.

Wędrownik Kalabia

Spędziliśmy dwie noce w homestay o nazwie Kalabia, co w lokalnym języku oznacza chodzący rekin. Tych małych rekinów jest tutaj naprawdę sporo, oglądaliśmy je w każdy wieczór prosto z tarasu naszego domku. Rekiny te nie tylko pływają, ale także potrafią chodzić, wykorzystując ruchy płetw. Umiejętność ta stała się kluczowa na płyciznach w poszukiwaniu pożywienia. Kalabia aktywne są głównie nocą, a lokalni mieszkańcy w ciemnościach potrafią wypatrzyć je z pomostu i brzegu plaży. Niestety wybaczcie, nie udało nam się ich uwiecznić na zdjęciach. Za to możecie zobaczyć podwodne szaleństwo małych rybek z naszego domku.

W jeden wieczór wybraliśmy się na spacer z latarką, w poszukiwaniu nocnych wodnych stworzeń. Odwróciłam się tylko na chwilę, a dzieci już dołączyły do Karola i kierowały jego światło latarki bezpośrednio na wodę. Byliśmy zdumieni, jak szybko potrafią zlokalizować kalabie. Chłopcy oprowadzali nas tak wzdłuż wody, wypatrując ryby i rekiny. Z entuzjazmem kierowali światło latarki, wykrzykując kolejne nazwy. Najczęściej padało słowo kalabia, jest ich tam mnóstwo!

Wiatrak na ratunek

W homestay, w którym spaliśmy jest skromnie, ale czysto. Domek na wodzie jest malutki, z materacem na ziemi, ale czy potrzeba nam coś więcej do szczęścia?

Tak! Otrzymaliśmy mały wiatraczek i nawet wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie naszym zbawieniem. Noce są bardzo duszne i gorące. Temperatura nie spada poniżej 29 C. W domku nie ma przewiewu, a moskitiera tłumi wszelkie dostępy świeżego powietrza. Ratunkiem staje się wiatraczek, który wszedł z nami pod moskitierę, żeby dmuchać prosto w twarz. 😊

Dziękuję za magię

Wieczory są niezwykle magiczne, gwieździste niebo i szum oceanu. Karol w jeden z nich postanowił dodać jeszcze więcej magii i zorganizował nam prywatny pokaz z gitarą. Nowo poznany chłopak przyszedł do nas na taras i pod gołym niebem nucił piosenki w języku bahasa. Dosłownie rozpłynęłam się, leżąc na hamaku. Dziękuję.😊

Wyjątkowe portrety

Za dnia dużo spacerowaliśmy, obserwując lokalne życie. Naszą uwagę zwróciły roześmiane buzie dzieciaków. Niesamowita jest ich energia i kreatywność. Wyobraźcie sobie, że potrafią stworzyć zabawki dosłownie z niczego. Wystarczy kijek, sznurek, butelka i powstaje niezwykła konstrukcja. Zaskoczył mnie również pomysł surfowania na kawałkach styropianu. 😊

Dzieci zawsze najbardziej przykuwają naszą uwagę i kradną serca. Uwielbiam tę niewinność i mądrość, która płynie z ich oczu. Karol potrafi dodatkowo świetnie zbudować z nimi relacje, przez co dzieci stają się jeszcze bardziej otwarte i spontaniczne do zdjęć. Z takich wypraw wspominamy miejsca, widoki, ale przede wszystkim atmosferę, którą tworzą ludzie.

Jako największy atut wysp lokalnych, uważam możliwość integracji z lokalną społecznością.

Gra w piłę

Tak, dobrze widzicie. Karol tak bardzo rozkręcił się w relacji, że postanowił z dzieciakami zagrać mecz. I szczerze zaskoczył również mnie. Nieźle ubawiłam się jako kibic i fotograf w jednym. Przed Wami, krótka relacja z meczu. Wyjątkowo krótka, ponieważ Karol nie lubi oglądać siebie na zdjęciach.😊

Ulubiona plaża

Szczególnie upodobaliśmy sobie zakątek na rogu wyspy, usiany palmami i lazurem wody. Znajdująca się tutaj plaża jest niezwykle relaksująca i kameralna. Woda jest bardzo płytka, a ruch fal formułuje zygzakiem przepiękne obrazy na piasku. Właśnie tutaj powstaje bardzo przyjemny nowy homestay. Jego właściciel nie miał nic przeciwko, abyśmy korzystali z uroków tego miejsca. Co istotne, w tej części wyspy zachodzi słońce, także uważam tę lokalizację za idealną. Zresztą zobaczcie sami, jak kuszą widoki!

Impreza na plaży

Wybraliśmy się ponownie w stronę plaży na zachód słońca. Spacerując, już w oddali usłyszeliśmy muzykę. Jak się okazało, lokalna rodzina celebrowała wieczór z głośnikami na pomoście. Słysząc dobry bit, nie mogłam się powstrzymać i wraz z Kają zaczęłyśmy tańczyć na plaży. Rodzinka odwzajemniła nasze „dzikie pląsy” i również zaczęła się bawić, pogłaśniając muzykę. Takim o to sposobem zrobiła się impreza na plaży. Uwielbiam takie spontaniczne sytuacje.

Od razu pojawia mi się w głowie cytat –

„Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same”.

Phil Bosmans

Podwodne akwarium

Na wyspie znajduje się długi pomost ulokowany nad rafą koralową. Rafa jest niesamowita! Jedna z najbardziej zjawiskowych, jakie w życiu widziałam. Ilość ryb i stworzeń wodnych dosłownie oplata ciało. To tak jakby, ktoś wpuścił mnie do najpiękniejszego na świecie akwarium. Rybki duże, małe, we wszystkich kolorach świata. Cała nasza czwórka wskakując do wody, czuła się jak w bajce. Co najlepsze wcale nie musisz się wysilić, wystarczy wskoczyć do wody, aby przenieść się do magicznego świata.

Naładowanie bateryjek

Podsumowując Arborek jest idealnym miejscem żeby naładować bateryjki, dosłownie i w przenośni.

Plusy:

· Dobra baza wypadowa

· Dużo szkół nurkowych

· Prąd 24h

· Otwarci i serdeczni ludzie

· Sklepy

· Piękna rafa koralowa

Pasowałoby też podać minusy, ale wybaczcie, dla nas ich nie było. Wybierając świadomie te miejsca, nie zaskoczą Cię skromne warunki w domkach, czy łazience. Domki wszędzie zbudowane są z kawałków drewna i liści palm. Łóżkiem jest materac położony na podłodze, otoczony dookoła moskitierą. Noce są gorące, ale pamiętaj, to nie jest luksusowy hotel z klimatyzacją. 😊

W większości domków dodatkowo na tarasie zawieszony jest hamak, umilający relaks.

Zimny prysznic

Łazienka jest wspólna dla wszystkich domków. Standard łazienek wszędzie jest taki sam. Cztery ściany i wiadro z wodą, plus chochelka do polewania. Chociaż jest jedna rzecz, która wyróżniała łazienkę na Arborku. Nigdy, ale to prze nigdy, nie widziałam w niej karaczanów, czy pająków, czego nie mogę powiedzieć o pozostałych wyspach. Dodatkowo na bieżąco można było samemu uzupełniać świeżą wodę, a to ogromne udogodnienie.

Czas wyruszyć dalej...

Arborek był tylko naszym dwudniowym przystaniem, czas wyruszyć dalej. Zrobiliśmy zapasy smakołyków i piwka. Pożegnaliśmy się z nowo poznanymi lokalsami i ruszyliśmy tak dla odmiany w odległe i dzikie tereny wyspy Waygeo.

C.D.N

instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image
instagram_image

Odwiedź naszego Instagrama